Babeczki na Parze: Zdrowe Przepisy na Puszyste Desery
Moja miłość do babeczek na parze, czyli dlaczego czasem porzucam dla nich piekarnik
Pamiętam jak dziś ten upalny, letni dzień. Dzieci marudziły o coś słodkiego, a ja na samą myśl o włączaniu piekarnika i robieniu z kuchni sauny dostawałam gęsiej skórki. Przeglądałam w desperacji internet i wtedy przypomniałam sobie o przepisie, który mignął mi gdzieś wcześniej – babeczki na parze. Brzmiało… dziwnie. Babeczki z garnka? Ale ciekawość i niechęć do gorąca wygrały. To był absolutny strzał w dziesiątkę i początek mojej wielkiej przygody z deserami, które nie potrzebują piekarnika.
I wiecie co? Okazało się, że to jedna z lepszych kulinarnych decyzji, jakie podjęłam. Od tamtej pory te małe cuda goszczą u nas regularnie.
Dlaczego zakochałam się w gotowaniu na parze?
Nigdy bym nie pomyślała, że deser bez pieczenia może być tak rewelacyjny. Pierwsza rzecz, która mnie totalnie zaskoczyła, to ich konsystencja. Te babeczki na parze wychodzą obłędnie wilgotne, delikatne i puszyste jak chmurka. Piekarnik, nawet najlepszy, ma to do siebie, że czasem potrafi wysuszyć ciasto na wiór, a tutaj? Zero ryzyka. Para wodna delikatnie otula ciasto, sprawiając, że rośnie równomiernie i zachowuje całą swoją wilgoć. To jest po prostu genialne. Kiedyś uważałam, że tylko tradycyjne wypieki są coś warte, ale te wilgotne babeczki całkowicie zmieniły moje zdanie.
A do tego są lżejsze! I to nie tylko w odczuciu. Gotowanie na parze to zupełnie inna bajka niż pieczenie, potrzeba tu znacznie mniej tłuszczu, a składniki nie tracą tyle dobrego, co w wysokiej temperaturze piekarnika. Są też niesamowicie lekkostrawne, więc jeśli ktoś ma wrażliwszy żołądek, to takie babeczki na parze są idealnym rozwiązaniem. To w ogóle świetna metoda obróbki jedzenia, nie tylko deserów, bo pozwala zachować więcej wartości odżywczych, co jest ważne przy komponowaniu lekkostrawnych przepisów. No i ten czas! Nie trzeba czekać, aż piekarnik się nagrzeje. Woda w garnku wrze w kilka minut, a samo gotowanie to kolejne kilkanaście. Idealny deser na szybko.
Sprzęt? Nie musicie od razu biec do sklepu
Spokojnie, żeby zacząć swoją przygodę z babeczkami na parze, nie musicie od razu biec do sklepu po wypasiony parowar, chociaż nie ukrywam, że to mega wygoda. Kiedy ja zaczynałam, używałam zwykłego, dużego garnka i metalowego sitka do klusek na parze. Działało! Najważniejsze jest, żeby woda na dnie garnka nie dotykała dna sitka z foremkami.
Jeśli macie parowar elektryczny, to super, bo macie pełną kontrolę nad czasem i procesem. To idealne rozwiązanie, jeśli chcecie na poważnie wejść w świat zdrowego gotowania. Możecie w nim przygotowywać nie tylko cudowne babeczki na parze w parowarze, ale i całe zdrowe obiady dla całej rodziny.
Co do foremek – silikonowe to moi absolutni faworyci. Nic do nich nie przywiera, babeczki wyskakują z nich bez problemu i łatwo się je myje. Papierowe papilotki też dają radę, ale pod wpływem pary lubią trochę namoknąć i stracić fason, więc najlepiej włożyć je dodatkowo w jakieś sztywniejsze foremki, na przykład metalowe do muffinek.
Mój sprawdzony przepis na babeczki na parze, który zawsze wychodzi
Ten przepis na babeczki na parze to moja baza, którą modyfikuję w zależności od nastroju i zawartości lodówki. Jest banalnie prosty i naprawdę trudno tu coś zepsuć.
Składniki, których potrzebujesz:
- 1 i pół szklanki mąki pszennej
- pół szklanki cukru (albo mniej, jak wolicie)
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- pół łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 duże jajko
- 1 szklanka mleka (krowie lub roślinne)
- ćwierć szklanki oleju rzepakowego
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego dla zapachu
Jak zrobić babeczki na parze krok po kroku:
- W jednej misce wymieszajcie wszystkie suche składniki: mąkę, cukier, proszek i sodę. Najlepiej rózgą, żeby się dobrze napowietrzyły.
- W drugiej misce połączcie mokre: roztrzepane jajko, mleko, olej i wanilię.
- Teraz wlejcie mokre do suchych. I teraz najważniejsze: mieszajcie tylko do połączenia składników, serio. Jak za pierwszym razem zrobiłam z ciasta gładziutką masę, bo myślałam że tak trzeba, to wyszły twarde, gumowe kulki. Grudki w cieście są waszym przyjacielem!
- W garnku zagotujcie wodę. Foremki napełniajcie ciastem tak do 2/3 wysokości. Ustawcie je na sicie lub w koszyku parowaru, zostawiając między nimi trochę miejsca.
- Przykryjcie garnek i gotujcie babeczki na parze na średnim ogniu przez jakieś 15-20 minut. Czas zależy od wielkości foremek. Po tym czasie wkłujcie w środek jednej babeczki drewniany patyczek – jeśli jest suchy, gotowe!
Gdy klasyka to za mało – moje ulubione wariacje
Jak już opanujecie podstawy, zaczyna się prawdziwa zabawa. Ten przepis to tylko punkt wyjścia do dalszych eksperymentów. U nas w domu największym hitem są oczywiście czekoladowe babeczki na parze. Wystarczy do suchych składników dodać 2-3 łyżki dobrego kakao i garść posiekanej gorzkiej czekolady, a powstaje coś na kształt parowanego, lekkiego brownie. To taka zdrowsza alternatywa dla tych mocno czekoladowych wypieków, jak na przykład babeczki brownie z piekarnika.
A co powiecie na zdrowe babeczki na parze dla dzieci? To prościzna! Często zastępuję cukier dojrzałym, rozgniecionym bananem albo musem jabłkowym. Czasem przemycam do ciasta startą drobno marchewkę lub cukinię. Moje dzieciaki pożerają je w sekundę i nawet nie wiedzą, że jedzą warzywa! To super patent na szybkie i zdrowe deserki dla dzieci. Można też zrobić babeczki na parze bez cukru, używając erytrytolu.
Kiedyś spróbowałam zrobić babeczki na parze Thermomix i to był totalny przełom jeśli chodzi o szybkość. Maszyna migiem wymieszała ciasto, a potem gotowanie w przystawce Varoma poszło gładko. Dla fanów drożdżowych smaków polecam też spróbować babeczki drożdżowe na parze – to takie pampuchy w wersji mini, idealne z sosem owocowym.
Moje kuchenne katastrofy, czyli czego nie robić
Chociaż przepis jest prosty, zaliczyłam kilka wpadek. Uczcie się na moich błędach!
Pierwsza zasada klubu gotujących na parze: nie podnoś pokrywki co chwilę! Wiem, ciekawość zżera, ale to pierwszy stopień do zakalca. Gwałtowna zmiana temperatury sprawi, że babeczki opadną i będą płaskie i ciapowate. Dajcie im te pierwsze 10-12 minut absolutnego spokoju.
Druga sprawa to woda kapiąca z pokrywki. To zmora. Para skrapla się na wewnętrznej stronie i kapie prosto na rosnące ciasto, robiąc na babeczkach takie mokre, nieapetyczne plamy. Mój patent, który uratował już niejedną partię? Owijam pokrywkę czystą, bawełnianą ściereczką kuchenną. Ścierka wchłania całą nadmiarową wilgoć.
No i ostatnia rzecz – nie przepełniajcie foremek. Te babeczki na parze naprawdę ładnie rosną i jeśli nałożycie za dużo ciasta, wszystko wyleje się na boki.
Serwowanie i przechowywanie tych pyszności
Jak podawać te cuda? Prosto i bez zadęcia. Najlepsze są jeszcze lekko ciepłe, oprószone cukrem pudrem. Wspaniale smakują ze świeżymi owocami – malinami, borówkami, truskawkami. Można też polać je odrobiną rozpuszczonej czekolady albo lukrem.
U nas w domu rzadko kiedy jest co przechowywać, bo znikają w tempie ekspresowym. Ale jeśli wam się uda coś uratować, to w szczelnym pojemniku, w temperaturze pokojowej, zachowają świeżość przez jakieś dwa dni. W lodówce trochę dłużej. Przed podaniem można je na chwilkę wrzucić znowu nad parę, żeby odzyskały swoją cudowną puszystość.
I tak oto babeczki na parze stały się u nas w domu hitem. Są szybkie, zdrowe, wybaczają drobne błędy i dają ogromne pole do popisu. Jeśli tak jak ja czasem szukacie pomysłu na łatwe desery, które nie wymagają odpalania piekarnika i wielkiego bałaganu, musicie tego spróbować. Gwarantuję, że się zakochacie. Smacznego i dajcie znać, jak Wam wyszło!