Przepis na Chleb Pszenno-Żytni z Automatu – Idealny Domowy Wypiek

Mój romans z automatem do chleba, czyli dlaczego warto piec samemu

Pamiętam ten dzień, kiedy w mojej kuchni stanął on – lśniący, nowy automat do pieczenia chleba. Prezent urodzinowy. Patrzyłem na niego trochę jak na kosmitę. Ja, człowiek, który potrafił przypalić wodę na herbatę, miałem piec chleb? Pierwsza próba była katastrofą. Wyszedł mi zakalec tak twardy, że chyba mógłbym nim gwoździe wbijać. Byłem o krok od spakowania tego „cuda techniki” z powrotem do pudełka. Ale ten zapach… nawet z nieudanego wypieku unosił się w domu zapach, który przypomniał mi dzieciństwo i chleb pieczony przez babcię. Postanowiłem dać mu jeszcze jedną szansę i znaleźć idealny przepis na chleb pszenno-żytni z automatu.

I to była najlepsza decyzja w mojej kuchennej „karierze”. A teraz, po latach, ten sam przepis na chleb pszenno-żytni z automatu jest moim popisowym numerem, którym chwalę się przed znajomymi.

Po co ten cały ambaras z domowym chlebem?

Ludzie pytają, po co mi ten grat, skoro na każdym rogu jest piekarnia. Odpowiadam wtedy, że to nie jest tylko kwestia wygody, chociaż oczywiście jest to niesamowicie wygodne. Wrzucić składniki, wcisnąć guzik i zapomnieć o sprawie na trzy godziny? Bajka. Ale dla mnie to coś więcej. To kontrola. To, że wiem dokładnie, co ląduje na talerzu mojej rodziny. Żadnych polepszaczy, spulchniaczy, żadnej chemii, której nazw nawet nie potrafię wymówić. Tylko mąka, woda, drożdże, sól. Możesz dostosować każdy przepis na chleb pszenno-żytni z automatu do swoich potrzeb, eliminując alergeny lub wzbogacając go o zdrowe ziarna.

A jakość? Maszyna jest w tym bezbłędna. Zawsze ta sama temperatura, idealna wilgotność. Koniec z moimi zakalcami. Każdy bochenek wychodzi idealny, a mój ulubiony przepis na chleb pszenno-żytni z automatu działa za każdym razem, co dla takiego kuchennego laika jak ja, jest po prostu błogosławieństwem.

Skarby ze spiżarni, czyli co wrzucić do maszyny

Myślę, że duszą każdego chleba jest mąka. Każdy dobry przepis na chleb pszenno-żytni z automatu zaczyna się od dobrych składników. W przypadku chleba pszenno-żytniego, to duet, który musi dobrze ze sobą zagrać. Ja najczęściej stosuję proporcje pół na pół mąki pszennej i żytniej. Mąka pszenna, najlepiej typ 750, daje puszystość i lekkość. Żytnia, typ 720 albo nawet razowa 2000, dodaje tego charakterystycznego, lekko kwaskowatego smaku i pięknego koloru. Ale uwaga, mąka żytnia bywa kapryśna, ma mniej glutenu, więc ciasto jest cięższe. Dlatego właśnie automat jest tu takim wybawieniem, bo on sobie z tym poradzi.

A potem drożdże. Serce, które sprawia, że ciasto rośnie. Można użyć suchych, instant, to najłatwiejsza opcja. Ale ja czasem lubię się pobawić ze świeżymi. Ten zapach… jest niesamowity. Pamiętajcie tylko, żeby sprawdzić datę ważności! Stare drożdże to gwarancja porażki i płaskiego jak deska bochenka. Zepsuty przepis na chleb pszenno-żytni z automatu to najczęściej wina starych drożdży.

Woda musi być letnia. Nie gorąca, nie zimna. Taka w sam raz, jak do kąpieli dla dziecka. Zbyt gorąca zabije nasze drożdże, a one przecież muszą pracować. Sól, cukier (albo miód, ja wolę miód) i odrobina oleju dla elastyczności. To cała filozofia. Reszta to już nasza fantazja – słonecznik, dynia, czarnuszka, co tylko dusza zapragnie.

No to do dzieła! Mój niezawodny przepis

To jest przepis, do którego dochodziłem metodą prób i błędów. Taki, który nigdy mnie nie zawiódł. Zapiszcie sobie, bo warto. Ten przepis na chleb pszenno-żytni z automatu jest na bochenek o wadze około 800-900g.
Składniki:

  • Mąka pszenna chlebowa typ 750: 250 gramów
  • Mąka żytnia typ 720 (albo 2000 jak lubisz mocniejszy smak): 250 gramów
  • Letnia woda: około 330 ml
  • Suche drożdże: jedna płaska łyżeczka (około 7g)
  • Sól: 1,5 małej łyżeczki
  • Miód lub cukier: 1 łyżeczka
  • Olej rzepakowy: 1 duża łyżka

Teraz najważniejsze, kolejność. Kiedyś wsypywałem wszystko na chybił trafił i dziwiłem się, że chleb nie rośnie. Otóż jest w tym metoda. Kolejność jest kluczowa, aby ten przepis na chleb pszenno-żytni z automatu się powiódł. Do formy automatu najpierw wlewamy płyny: wodę i olej. Potem sypiemy sól i cukier, starając się, żeby wpadły w różne rogi formy. Na to wszystko idzie mąka – najpierw pszenna, potem żytnia, tworząc taką jakby pierzynkę dla drożdży. Na samiuśkim środku tej pierzynki robimy małe wgłębienie i tam wsypujemy drożdże. One nie mogą na starcie dotknąć soli, bo sól je osłabia. To cały sekret.

Zamykamy klapę i wybieramy program. Wybór programu jest równie ważny jak sam przepis na chleb pszenno-żytni z automatu. W moim automacie najlepiej sprawdza się program „Pełnoziarnisty” (Whole Wheat). Jest trochę dłuższy, co daje mące żytniej czas na napicie się wody i dobre wyrośnięcie. Ustawiam wagę na 1000g (zawsze lepiej dać maszynie trochę luzu) i stopień przypieczenia skórki na średni. I tyle. Teraz można iść oglądać serial. Maszyna sama wszystko wymiesza, wyrobi, pozwoli ciastu wyrosnąć i upiecze. Magia.

Gdy usłyszysz ten radosny pisk oznaczający koniec, nie czekaj. Od razu wyjmij formę (uwaga, gorące!) i delikatnie wyтряśnij bochenek na kratkę. To jest najtrudniejszy moment – trzeba poczekać aż ostygnie. Krojenie ciepłego chleba to zbrodnia, bo cały środek się poskleja. Wytrzymajcie chociaż godzinę. Nagrodą będzie najpyszniejsza kromka z masłem, jaką jedliście w życiu. To naprawdę najlepszy przepis na chleb pszenno-żytni z automatu jaki znam.

Kiedy dopadnie cię nuda… czyli jak urozmaicić swój chleb

Podstawowy przepis na chleb pszenno-żytni z automatu to dopiero początek zabawy. Traktujcie go jako bazę, czyste płótno. Czasem mam ochotę na coś innego, więc zaczynam kombinować. Szukając wariacji, pamiętajcie, że nasz przepis na chleb pszenno-żytni z automatu jest bardzo elastyczny.

Marzy ci się chleb na zakwasie, ale przeraża cię cały ten proces? Automat może pomóc. Spróbuj zastąpić część wody i drożdży aktywnym zakwasem żytnim. To już wyższa szkoła jazdy, bo trzeba dobrze wyczuć proporcje i pewnie użyć programu do samego wyrabiania ciasta, a potem piec w piekarniku, ale smak… jest nie do podrobienia. Taki przepis na chleb pszenno-żytni z automatu na zakwasie to coś dla ambitnych.

Nawet przepis na chleb pszenno-żytni z automatu można wzbogacić o ulubione dodatki. U mnie hitem jest chleb z prażoną cebulką i czarnuszką. Czasem dodaję garść żurawiny dla słodyczy, albo posiekane orzechy włoskie. Suszone pomidory i zioła prowansalskie? Przenoszą cię prosto do Włoch. Pamiętajcie tylko, żeby nie przesadzić. Zbyt dużo dodatków obciąży ciasto i chleb może nie wyrosnąć tak ładnie. Dwie, trzy łyżki w zupełności wystarczą.

A jak już totalnie chcecie zaszaleć, to w sieci jest mnóstwo inspiracji. Kiedyś z ciekawości zrobiłem chleb majonezowy – brzmi dziwnie, a jest obłędnie pyszny i wilgotny. Innym razem piekłem chleb z oliwy z oliwek, idealny do maczania w oliwie. Eksperymentujcie, to największa frajda.

Co poszło nie tak? Moje chlebowe porażki (i jak ich unikać)

Myślisz, że mi zawsze wychodzi? Ależ skąd! Na początku mojej przygody z automatem zaliczyłem chyba wszystkie możliwe wpadki. Pamiętajcie, że nawet najlepszy przepis na chleb pszenno-żytni z automatu może się nie udać, jeśli zignorujemy podstawy. Dzięki temu dzisiaj mogę wam powiedzieć, co robić, żeby ich uniknąć.
Problem numer jeden: chleb-cegła. Płaski, zbity, niewyrośnięty. Ten problem może zrujnować każdy przepis na chleb pszenno-żytni z automatu. Zazwyczaj winowajcą są drożdże. Albo były stare (teraz zawsze sprawdzam datę), albo je zabiłem, wlewając za gorącą wodę. Woda ma być przyjemnie ciepła, nie parzyć. Czasem winna jest też sól, która dostała się do drożdży za wcześnie i zahamowała ich pracę – stąd ta cała ceremonia z kolejnością wsypywania składników.

Problem numer dwa: chleb opadł na środku, tworząc smutny krater. To znaczy, że ciasto było za rzadkie albo miało za dużo drożdży. Wyrosło zbyt gwałtownie i potem nie miało siły utrzymać swojej struktury. Warto na początku wyrabiania, po jakiś 10 minutach, zajrzeć do maszyny. Ciasto powinno tworzyć zgrabną, elastyczną kulę. Jeśli się maże po ściankach, dosyp łyżkę mąki. Jeśli jest suche i spękane, dolej łyżkę wody. Warto poświęcić chwilę, żeby twój przepis na chleb pszenno-żytni z automatu nie poszedł na marne.

A co ze skórką? Raz wyszła mi tak twarda, że bałem się o zęby. Zazwyczaj to wina zbyt wysokiej temperatury lub za długiego pieczenia. Wystarczy ustawić jaśniejszy stopień przypieczenia. A jak skórka jest za blada i smutna? Może za mało cukru dla koloru? Albo po prostu następnym razem ustaw ciemniejszy kolor pieczenia. To nie jest fizyka kwantowa, wszystkiego można się nauczyć.

Jak ocalić bochenek przed smutnym losem czerstwego chleba

Upieczenie chleba to połowa sukcesu. Druga połowa to sprawić, żeby był pyszny również na drugi i trzeci dzień. Kiedy już twój przepis na chleb pszenno-żytni z automatu zaowocuje pięknym bochenkiem, trzeba o niego zadbać. Domowy chleb, bez chemicznych konserwantów, czerstwieje szybciej i to normalne. Ale można ten proces spowolnić.

Zapomnijcie o foliowych woreczkach! Chleb się w nich „poci” i szybko pleśnieje. To najgorsze co można mu zrobić. U mnie absolutnie najlepiej sprawdza się prosty, lniany worek. Pozwala chlebowi oddychać, ale nie wysycha na wiór. Przechowuję go w tym worku po prostu na blacie kuchennym. Dobry jest też tradycyjny chlebak, ale nie każdy. Te plastikowe, szczelne, to zło. Najlepsze są drewniane albo ceramiczne, które zapewniają jakąś cyrkulację powietrza. Przechowywanie jest ostatnim etapem, którego wymaga udany przepis na chleb pszenno-żytni z automatu.

A jak upieczecie za dużo? Mrożenie to wasz przyjaciel. Ja zawsze kroję połowę świeżego, ostudzonego bochenka na kromki, przekładam papierem do pieczenia, żeby się nie posklejały i wkładam do woreczka strunowego. Potem wyciągam po jednej, dwie kromki i wrzucam prosto do tostera. Smakuje jak świeżo upieczony. Dzięki temu ani okruszek się nie marnuje.