Jak zrobić szczaw na zimę? Przewodnik po mrożeniu i konserwowaniu

Jak zrobić szczaw na zimę, żeby smakował jak u babci? Moje sprawdzone sposoby

Pamiętam ten smak z dzieciństwa jak dziś. Niedzielna zupa szczawiowa u babci, gęsta od śmietany, z połówką jajka i chrupiącym chlebem. Coś wspaniałego! Ten kwaskowaty, orzeźwiający smak to dla mnie esencja późnej wiosny. I właśnie dlatego co roku staram się go zamknąć w słoikach, żeby w środku ponurej zimy móc otworzyć jeden i wrócić do tych wspomnień. Przez lata testowałam różne metody i, nie będę kłamać, kilka partii wylądowało w koszu. Ale w końcu mam swoje patenty, które nigdy nie zawodzą. Jeśli też zastanawiasz się, jak zrobić szczaw na zimę, który będzie idealny, to dobrze trafiłeś. Pokażę ci moje sposoby na to, jak zrobić szczaw na zimę.

Po co w ogóle bawić się w robienie szczawiu na zimę?

Można by pomyśleć – po co tyle zachodu, skoro w sklepie można kupić gotowy? No niby tak, ale dla mnie to zupełnie co innego. Po pierwsze, smak. Tego domowego, zrobionego z młodziutkich listków zebranych w maju, nie da się podrobić. Po drugie, wiesz co jesz. Żadnych konserwantów, polepszaczy, tylko szczaw, sól i woda. A po trzecie, ta satysfakcja! Kiedy w styczniu, za oknem śnieg, a ty otwierasz słoik pełen lata… bezcenne.

To taka mała, domowa magia. Poza tym, to ogromna oszczędność czasu. Zamiast szukać szczawiu zimą (co graniczy z cudem i kosztuje fortunę), po prostu sięgasz do spiżarki. To chyba wystarczająco dużo powodów, żeby dowiedzieć się, jak zrobić szczaw na zimę we własnej kuchni.

Słoiki, mrożenie, a może sól? Krótki przegląd moich metod

Każdy ma swoje ulubione przetwory. Ja na przykład nie wyobrażam sobie spiżarni bez kilku słoików marynowanych ostrych papryczek czy buraczków na zimę. Ale szczaw to u mnie podstawa. Są w zasadzie trzy główne szkoły, jeśli chodzi o jego przechowywanie: wekowanie w słoikach, mrożenie i solenie. Przerobiłam każdą z nich. Każda ma swoje plusy i minusy, i każda nadaje się do czegoś innego. Jeśli chcesz na poważnie podejść do tematu jak zrobić szczaw na zimę, warto poznać je wszystkie. Słoiki to klasyka, idealne na zupę. Mrożony jest najszybszy w przygotowaniu. A solony… to już wyższa szkoła jazdy, dla koneserów. Poniżej opiszę dokładnie każdą metodę, ze wszystkimi moimi sztuczkami i uwagami.

Słoikowy klasyk, czyli przepis na szczaw w słoikach na zimę

To metoda, którą stosowała moja mama i babcia. Najbardziej uniwersalna i, moim zdaniem, dająca najlepszy smak. Szczaw ze słoika jest od razu gotowy do wrzucenia do gara.

Do przygotowania szczawiu w słoikach będziesz potrzebować oczywiście świeżego szczawiu. I tu moja pierwsza rada: jakość ma znaczenie! Zawsze wybieram te najmłodsze, jędrne listki, bez żadnych żółtych plam czy dziurek. Najlepszy jest ten zebrany przed kwitnieniem, bo potem robi się twardy i gorzkawy. Kiedyś z pośpiechu wrzuciłam trochę gorszych liści i cała partia miała taki dziwny posmak. Nauczka na przyszłość. Poza szczawiem potrzebujesz tylko soli i wody. Czasem dodaję odrobinkę cukru, żeby złagodzić kwasowość, ale to już kwestia gustu. No i oczywiście słoiki – czyste i wyparzone, z dobrymi zakrętkami. To podstawa, żeby cała praca nie poszła na marne.

Przygotowanie krok po kroku

Najpierw to, co najgorsze – mycie. Nienawidzę tego, ale trzeba to zrobić bardzo, bardzo dokładnie. Piasek chrzęszczący w zębach w zupie to nic przyjemnego. Wrzucam liście do dużej miski z zimną wodą, mieszam, odcedzam i tak kilka razy. Potem rozkładam na czystej ścierce, żeby trochę obeschły.

Gdy liście są już czyste, przychodzi czas na krojenie. Ja kroję w takie paski o szerokości centymetra, może dwóch. Nie ma co się za bardzo przejmować, bo i tak wszystko 'siądzie’ w gotowaniu. Pamiętajcie, że ze sporej góry liści zostanie wam garstka gotowego produktu.

Teraz gotowanie. Wrzucam pokrojony szczaw do dużego garnka (bez wody!) i podgrzewam na małym ogniu. Można dodać łyżkę masła, będzie smaczniej. Szczaw momentalnie zacznie puszczać sok i zmniejszać objętość. Mieszam co jakiś czas, aż wszystko zwiędnie i zmieni kolor na taki oliwkowozielony. To trwa dosłownie kilka minut. Na koniec dodaję sól – tak na oko, powiedzmy płaska łyżeczka na duży pęk szczawiu. I to w zasadzie tyle, jeśli chodzi o samą masę. To jest najprostsza odpowiedź na pytanie, jak zrobić szczaw na zimę w słoikach.

Gorący szczaw przekładam do wyparzonych słoików. Trzeba go mocno dociskać łyżką, żeby nie było pęcherzyków powietrza. Słoik powinien być pełny po brzegi, a szczaw zanurzony we własnym soku. Brzegi słoika wycieram do sucha i mocno zakręcam.

A teraz wekowanie, czyli jak pasteryzować szczaw na zimę

To jest absolutnie kluczowy etap. Bez dobrej pasteryzacji słoiki się nie zamkną i pojawi się pleśń. Koszmar. Moja mama zawsze pasteryzowała w garze i ja też tak najczęściej robię. Dno dużego garnka wykładam ściereczką, ustawiam słoiki (nie mogą się stykać), zalewam wodą do 3/4 ich wysokości i gotuję na małym ogniu przez jakieś 20 minut. Potem ostrożnie wyjmuję i odstawiam do góry dnem na blacie, aż wystygną.

Czasem, jak mi się nie chce, idę na łatwiznę i wkładam do piekarnika. Wstawiam słoiki do zimnego piekarnika, ustawiam na 110°C i pasteryzuję około 25 minut od momentu, gdy piekarnik się nagrzeje. Też działa. Gotowy, dobrze zawekowany szczaw do zupy na zimę przepis jest prosty, ale wymaga staranności. Zrozumienie jak zrobić szczaw na zimę to jedno, a zrobienie go dobrze to drugie. Jeśli opanujesz ten proces, będziesz mistrzem. Dobry przepis na to jak zrobić szczaw na zimę jest na wagę złota.

Dla zabieganych – czyli jak zamrozić szczaw na zimę

Mrożenie to super opcja, jeśli nie masz czasu, cierpliwości albo miejsca na słoiki. Ja lubię mieć kilka porcji w zamrażarce na 'czarną godzinę’, kiedy nagle najdzie mnie ochota na szczawiową. To chyba najłatwiejszy sposób, jeśli ktoś pyta jak zrobić szczaw na zimę. To rozwiązanie dla tych, którzy cenią sobie czas i prostotę, a jednocześnie szukają odpowiedzi na pytanie jak zrobić szczaw na zimę.

Liście trzeba oczywiście dokładnie umyć i osuszyć. Potem siekam je dość drobno. I teraz są dwie szkoły. Można mrozić surowy, posiekany szczaw, upchany w woreczkach strunowych. A można go wcześniej zblanszować.

Blanszowanie to nic innego jak wrzucenie szczawiu na minutę do wrzątku, a potem szybkie schłodzenie w lodowatej wodzie. Po co to robić? Podobno zachowuje lepszy kolor i wartości odżywcze. Szczerze? Wielkiej różnicy w smaku zupy potem nie czuję, ale fakt, kolor jest ładniejszy. Po zblanszowaniu i odciśnięciu wody formuję z niego kulki albo wkładam do foremek na lód. Jak zamarzną, przekładam do woreczka. Takie gotowe porcje są mega wygodne.

Stara szkoła konserwacji: domowy szczaw na zimę bez octu, czyli na soli

To metoda mojej prababci, dziś już trochę zapomniana. Szczaw konserwowany tylko solą. Jest wtedy mega słony, więc trzeba go porządnie wypłukać przed użyciem. Ale ma taki… specyficzny, głęboki smak. Warto spróbować chociaż raz, żeby zobaczyć, jak dawniej radzono sobie z konserwacją. Ten przepis na to jak zrobić szczaw na zimę jest naprawdę wyjątkowy.

Tutaj proporcje są ważne. Na kilogram umytego i posiekanego szczawiu daję jakieś 100-150 gramów niejodowanej soli kamiennej. Mieszam to wszystko w dużej misce, aż szczaw zacznie puszczać sok. Potem bardzo ciasno ubijam w słoikach, warstwa po warstwie. Na wierzchu powinna pojawić się warstwa soku. Zakręcam i odstawiam do piwnicy. Nie trzeba tego pasteryzować, sól robi całą robotę. Wiedza o tym, jak zrobić szczaw na zimę w ten sposób, to już trochę wyższy poziom wtajemniczenia.

Moje rady i błędy, których lepiej unikać

Przez te lata robienia przetworów nauczyłam się kilku rzeczy na własnych błędach, szczególnie jeśli chodzi o to jak zrobić szczaw na zimę. O pleśni nawet nie chcę mówić… to jest koszmar każdego przetwórcy. Zdarzyło mi się to raz, kiedy niedokładnie wyparzyłam słoiki. Od tamtej pory mam na tym punkcie obsesję. Myjcie, wyparzajcie w piekarniku albo zmywarce, nie idźcie na skróty.

Kolejna sprawa – nie dodawajcie za dużo wody do szczawiu, który gotujecie do słoików. On ma wystarczająco dużo własnego soku. Jak dodacie wody, zupa będzie potem… no, wodnista. To częsty błąd początkujących, którzy chcą się dowiedzieć, jak zrobić szczaw na zimę i boją się, że im się przypali.

I jeszcze jedno. Zbierajcie szczaw w słoneczny dzień, najlepiej w południe. Może to zabobon, ale babcia zawsze mówiła, że wtedy jest najbardziej aromatyczny. Coś w tym musi być. A jak już wejdziecie w świat przetworów, to może skusicie się też na małe ogórki konserwowe albo dynię marynowaną? To wciąga!

Nie tylko zupa! Do czego wrzucić ten nasz domowy szczaw?

Oczywiście zupa szczawiowa to królowa i powód, dla którego większość z nas w ogóle zabiera się za wekowanie. Wystarczy ugotować bulion, dodać ziemniaki, a pod koniec gotowania wrzucić zawartość słoika. Zabielić śmietaną, dodać jajko i gotowe. Smak lata w środku zimy.

Ale nie ograniczajcie się! Spróbujcie zrobić sos szczawiowy do ryby albo białego mięsa. To jest po prostu niebo w gębie. Wystarczy na maśle zeszklić cebulkę, dodać szczaw, chwilę poddusić i zalać śmietanką 30%. Doprawić solą, pieprzem i gotowe. Szczaw świetnie pasuje też jako farsz do pierogów (w połączeniu z kaszą albo twarogiem), do naleśników czy tart. Kiedy już wiesz, jak zrobić szczaw na zimę, otwierają się przed tobą nowe kulinarne możliwości.

To co, do dzieła?

Mam nadzieję, że moje sposoby i rady pomogą Wam zamknąć trochę wiosny w słoikach. Nie ma nic lepszego niż własna, domowa spiżarnia pełna smaków, które sami stworzyliśmy. To naprawdę daje ogromną satysfakcję. Wybierzcie metodę, która najbardziej Wam pasuje i spróbujcie. Dajcie znać w komentarzach, która sprawdziła się u Was najlepiej! Bo to, jak zrobić szczaw na zimę, to jedno, a radość z jedzenia go później to zupełnie inna, wspaniała historia.